Logo Karkonoskiego Sejmiku Osób niepełnosprawnych

Wywiad z Bisku­pem Ste­fa­nem Regmuntem

Bp Regmunt1aI część:

Sku­pi­my się na latach dzie­cię­cych, mło­dzień­czych do doro­sło­ści, aż do pod­ję­cia decy­zji o kapłaństwie 

1. Gdy­by Biskup miał napi­sać auto­bio­gra­fię, od cze­go by zaczął? Od lat dzie­cię­cych, czy może od wie­ku dojrzałego? 

Myślę, że pisał­bym o dzie­ciń­stwie, było ono bar­dzo rado­sne, peł­ne miło­ści rodzi­ciel­skiej. W rodzi­nie pie­lę­gno­wa­no war­to­ści chrze­ści­jań­skie i pano­wa­ła zgo­da. To co sobie koja­rzę z rodzi­ną, to jest wszyst­ko bar­dzo pozy­tyw­ne — szczę­śli­we dzie­ciń­stwo, cho­ciaż nie było prze­py­chu. Nie było tego wszyst­kie­go co jest dzi­siaj, co moż­na by sobie zama­rzyć. Nam wystar­cza­ło to, co mieliśmy.

2. Kie­dy i gdzie się Biskup uro­dził? Kto wybrał imię, czy jest ono po któ­rymś z przodków?

Uro­dzi­łem się w Kra­snym­sta­wie w woje­wódz­twie lubel­skim 20 czerw­ca 1951 r. jako trze­cie z kolei dziec­ko. Potem rodzi­ce prze­pro­wa­dzi­li się do Lubli­na. Były to cza­sy powo­jen­ne więc łatwo nie było. Pola­cy żyli skrom­nie ale zgod­nie. Małe rze­czy każ­de­go cie­szy­ły. Kto miał pra­cę był szczę­śli­wy. Na wsi ludzie zaj­mo­wa­li się rol­nic­twem. My miesz­ka­li­śmy w mie­ście, tato miał tam pra­cę. Moje imię zwią­za­ne jest z bra­kiem powro­tu — czy­li ze śmier­cią bra­ta moje­go taty, któ­ry miał na imię Ste­fan, on nie wró­cił z woj­ny. Wte­dy doro­śli posta­no­wi­li żeby to imię pozo­sta­ło w rodzi­nie. I wła­śnie po nim to imię mam. Do dziś u sie­bie w domu mam zdję­cie taty i jego bra­ta Stefana.

3. Jaką rolę ode­gra­li dziad­ko­wie, cze­go nauczy­li, jakie pozo­sta­wi­li wspomnienia? 

Dziad­ko­wie ze stro­ny mamy pra­co­wa­li na roli, a ze stro­ny taty nie mie­li gospo­dar­stwa. Dzia­dek był rze­mieśl­ni­kiem — sto­la­rzem, napra­wiał i robił też instru­men­ty, m.in. pra­co­wał dora­bia­jąc ele­men­ty skrzy­piec. Dziad­ko­wie mie­li też młyn. Stąd ta pra­ca była inna. Ja bar­dziej wspo­mi­nam odwie­dzi­ny u dziad­ka, któ­ry miał zie­mię. To byli ludzie, któ­rzy sza­no­wa­li zasa­dy życia chrze­ści­jań­skie­go. Nie­dzie­la – to była Msza św. , to było zacho­wa­nie porząd­ku świą­tecz­ne­go i się nie pra­co­wa­ło. Dziad­ko­wie uczy­li też sza­cun­ku do dru­gie­go czło­wie­ka. Trze­ba było oka­zać powa­ża­nie star­sze­mu czło­wie­ko­wi, umieć go pozdro­wić, przy­wi­tać, umieć podzię­ko­wać i jed­no­cze­śnie zacho­wy­wać się zewnętrz­nie popraw­nie. Nie­raz dzia­dek pro­wa­dził nas do fry­zje­ra przed nie­dzie­lą, żeby­śmy wyglą­da­li zadba­ni, gdy będzie­my szli do kościo­ła. W mojej rodzi­nie do kościo­ła zawsze cho­dzi­ło się w czymś lep­szym. Dzia­dek i bab­cia pozo­sta­wi­li nam przy­kład miło­ści i sza­cun­ku do dru­gie­go czło­wie­ka, zaufa­nia do Pana Boga a tak­że pracowitości.

4. Jakie są naj­mil­sze wspo­mnie­nia Bisku­pa z dzieciństwa? 

One wią­żą się z dziad­ka­mi ale tak­że z moim domem rodzin­nym. Na przy­kład zawsze były takie rytu­ały: w sobo­tę odby­wa­ła się kąpiel, następ­nie ście­lo­ne były łóż­ka i zakła­da­na była świe­ża bie­li­zna poście­lo­wa. Potem odby­wa­ło się słu­cha­nie opo­wia­dań, czy­ta­nych np. z Prze­wod­ni­ka Kato­lic­kie­go. Nie­po­wta­rzal­ne chwi­le to były wspól­nie prze­ży­wa­ne świę­ta. Jecha­li­śmy wte­dy na wio­skę, tam były inne zwy­cza­je niż w mie­ście, na przy­kład na pod­ło­gę roz­kła­da­na była sło­ma, a odwie­dzi­ny skła­da­ło się rodzi­nie ale tak­że odwie­dza­ło się sąsied­nie domy. Potem wszy­scy razem muzykowaliśmy.

5. Czy ma Biskup rodzeń­stwo? Byli­śmy rodzi­ną wie­lo­dziet­ną, mam trzech bra­ci i trzy siostry. 

Oczy­wi­ście są duże róż­ni­ce wie­ko­we mię­dzy nami. Ostat­nia sio­stra, któ­ra przy­szła na świat, to jest dowód na to, że mama zacho­wy­wa­ła przykazania.

6. Czy rodzi­ce poświę­ca­li dzie­ciom wie­le cza­su i jak to wyglądało? 

Tato pra­co­wał zawo­do­wo więc mniej cza­su mógł poświę­cić dzie­ciom. Nato­miast mama nie pra­co­wa­ła zawo­do­wo, była z dzieć­mi. Zaj­mo­wa­ła się edu­ka­cją, wpro­wa­dza­ła w świat pra­cy poezji czy lite­ra­tu­ry. Bar­dzo dużo czy­ta­ła, pisa­ła wier­sze. Czę­sto my wszy­scy leże­li­śmy a mama czy­ta­ła nam książ­ki. Pamię­tam gdy czy­ta­ła „Ogniem i mie­czem”, pierw­szy raz zoba­czy­łem wte­dy jak tato pła­kał, a my się wte­dy pokąt­nie uśmie­cha­li­śmy. Czy­ta­ła tak­że opo­wia­da­nia z róż­nych cza­so­pism i to była taka pod­sta­wo­wa edu­ka­cja pro­wa­dzo­na przez mamę, tata w tym par­ty­cy­po­wał ale nie odgry­wał pierw­szych skrzy­piec, czy­li nie był pro­wo­dy­rem ale zasa­dy trze­ba było znać. Wystar­czy­ło gdy tato spoj­rzał, nie musiał nic mówić, my wie­dzie­li­śmy od razu jak się trze­ba zachować.

7. Gdzie Biskup cho­dził do szko­ły pod­sta­wo­wej, a potem do średniej. 

Do szko­ły pod­sta­wo­wej cho­dzi­łem w Lubli­nie, była to Szko­ła Pod­sta­wo­wa nr 4. Potem zda­łem do Liceum Muzycz­ne­go na Kra­kow­skim Przed­mie­ściu. Wkrót­ce jed­nak rodzi­ce prze­nie­śli się na Dol­ny Śląsk i zamiesz­ka­li­śmy w Jedli­nie Zdro­ju. Nie było tam Liceum Muzycz­ne­go, musia­łem więc tam cho­dzić do Liceum Ogól­no­kształ­cą­ce­go i oddziel­nie do szko­ły muzycznej.

8. Kto miał wpływ na muzycz­ne zain­te­re­so­wa­nia Biskupa? 

To była tra­dy­cja rodzin­na. Tato grał na klar­ne­cie, akor­de­onie i sak­so­fo­nie, rodzeń­stwo moje tak­że gra­ło. Tato nie uczęsz­czał do szkół muzycz­nych to gra­nie było w genach, a w miej­sco­wo­ściach, w któ­rych żyli, gra­nia uczył się jeden od dru­gie­go. Two­rzo­no nawet orkie­stry, a umie­jęt­no­ści muzycz­ne nie były wyedu­ko­wa­ne przez szkołę.

9. Na jakich instru­men­tach Biskup gra? 

Zaczy­na­łem od akor­de­onu, potem doszedł dodat­ko­wy for­te­pian. W śred­niej szko­le muzycz­nej mia­łem jako instru­ment głów­ny – flet poprzecz­ny. A w zespo­le „Spar­ta­nie” gra­łem na klar­ne­cie i sak­so­fo­nie, w koście­le na orga­nach, w zespo­le stu­denc­kim na per­ku­sji i pró­bo­wa­łem gry na gita­rze. To są jed­nak już tyl­ko wspo­mnie­nia. Aktu­al­nie nie mogę powie­dzieć, że jestem muzy­kiem — bo nie ćwi­czę i nie gram sys­te­ma­tycz­nie. Był czas na fle­cie to gra­łem tak, że wystę­po­wa­łem w filharmonii.

10. Czy­li moż­na powie­dzieć – Biskup orkiestra

To za szczo­dre określenie

Czy muzy­ka a kon­kret­nie gra­nie poma­ga w życiu? 

Muzy­ka roz­we­se­la, posze­rza duszę czło­wie­ka. Przy­czy­nia się do tego, że czło­wiek jest w gro­nie innych ludzi. A ci ludzie przy­cho­dzą do nas bo są ośmie­le­ni. Wła­śnie muzy­ka otwie­ra ser­ca ludz­kie. Dla­te­go też wię­cej jest przy­jaź­ni, wię­cej przy­ja­ciół wokół nas jest wte­dy gdy muzykujemy.

11. Czy cho­dził Biskup do teatru, fil­har­mo­nii, do kina? 

Oczy­wi­ście, róż­nie to było na poszcze­gól­nych eta­pach życia. Był czas, że jeź­dzi­łem na „War­szaw­ską Jesień”, czy na kon­kur­sy skrzyp­co­we do Pozna­nia. To wszyst­ko co dzie­je się w teatrze, fil­har­mo­nii, kinie – posze­rza hory­zon­ty czło­wie­ka, daje mu inne nie­po­wta­rzal­ne przeżycia.

12. Jaką książ­kę z mło­do­ści do dzi­siaj Biskup pamię­ta i z sen­ty­men­tem wra­ca do jej treści? 

Jakiejś jed­nej to nie wspo­mi­nam, naj­bar­dziej utkwi­ły mi w pamię­ci opo­wia­da­nia czy­ta­ne przez mamę, czy wła­śnie wspo­mnia­na wcze­śniej Try­lo­gia. Czę­sto wie­czo­rem, gdy mama nam czy­ta­ła, a opo­wia­da­nie już się koń­czy­ło pro­si­li­śmy o następ­ne. Dzię­ki temu, że nam czy­ta­ła, nasza wyobraź­nia była wyostrzo­na, opi­sy pól czy kra­jo­bra­zu stwa­rza­ły nam wyobra­że­nie tego wszyst­kie­go co się kie­dyś działo.

13. Gdzie i do jakiej Biskup uczęsz­czał szko­ły średniej? 

Do śred­niej szko­ły uczęsz­cza­łem do LO nr 2 w Wał­brzy­chu i śred­niej szko­ły muzycz­nej też w Wałbrzychu.

14. Kie­dy pod­jął Biskup decy­zję o tym, że kapłań­stwo jest jego powołaniem? 

Decy­zja to była w roku 1969 w momen­cie wstą­pie­nia do semi­na­rium. Ale wcze­śniej myśla­łem o tym, cho­ciaż nigdy gło­śno się nie zwie­rza­łem. Cza­sem inni mówi­li: — ten, to chy­ba będzie księ­dzem. Co decy­do­wa­ło, że tak mówi­li? Może wska­zy­wa­ło na to moje zacho­wa­nie, takie spo­koj­niej­sze w szko­le śred­niej. Nie było też oka­zji żeby bar­dzo sza­leć, bo cho­dzi­łem do dwóch szkół i mia­łem dużo zajęć.

15. Czy były roz­ter­ki w związ­ku z tym? 

Nie. Był dzień kie­dy powie­dzia­łem tak: idę. Nigdy nie było cofa­nia. Kie­dy pro­si­łem o przy­ję­cie do Semi­na­rium suge­ro­wa­no mi: „może kole­ga odło­ży tę decy­zję na następ­ny rok. Wte­dy zde­cy­do­wa­łem: teraz albo nigdy.

16. W któ­rym semi­na­rium Biskup się uczył? 

W Metro­po­li­tal­nym Wyż­szym Semi­na­rium Duchow­nym we Wro­cła­wiu i Papie­skim Wydzia­le Teo­lo­gicz­nym — gdzie odby­wa­ły się wykła­dy dla seminarzystów.

17. Papież Jan Paweł II mia­no­wał Bisku­pa na pomoc­ni­cze­go die­ce­zji legnic­kiej. Pro­szę o krót­kie wspo­mnie­nie Jana Paw­ła II. 

Ojca św. zna­łem jesz­cze jako kar­dy­na­ła, przy­jeż­dżał do Wro­cła­wia na Wro­cław­skie Dni Dusz­pa­ster­skie. Nie­raz otwie­ra­łem Ks. Kar­dy­na­ło­wi drzwi, wpro­wa­dza­łem do poko­ju ks. kar­dy­na­ła. Póź­niej spo­tka­łem Go jako papie­ża. Mogę powie­dzieć hasło­wo o nim: to czło­wiek świę­ty, słu­cha­ją­cy, ser­decz­ny, wyma­ga­ją­cy od sie­bie ale też i od innych, mądry, gościn­ny. Przez 14 lat każ­de­go roku po świę­ce­niach bisku­pich wraz z bp Tade­uszem Ryba­kiem wspól­nie jeź­dzi­li­śmy do Rzy­mu i tam prze­ży­wa­li­śmy ten czas rocz­ni­cy moich świę­ceń. Każ­de­go roku przyj­mo­wał nas na obie­dzie bądź kola­cji Ojciec świę­ty. To był Papież o ojcow­skim ser­cu, trak­to­wał nas jak swo­je dzieci.

18. Co jest naj­waż­niej­sze w posłu­dze biskupiej? 

Myślę, że dru­gi czło­wiek i spra­wy Boże. I nie powie­dział­bym, że taka czy inna pra­ca, tyl­ko pod­kre­ślę – dru­gi czło­wiek. Tam gdzie był dru­gi czło­wiek widzia­łem miej­sce dla swo­jej pra­cy, dla reali­za­cji swo­je­go zawo­ła­nia: „Słu­żyć w miło­ści”. A spra­wy Boże? – to dla­te­go dla nich byłem posła­ny, jako biskup do die­ce­zji pil­no­wa­łem żebym nie był świec­kim bisku­pem, ale zatro­ska­nym o spra­wy nad­przy­ro­dzo­ne w życiu człowieka.

19. Czy nie żału­je Biskup, że podał się do dymisji? 

Sło­wo dymi­sja nie jest ade­kwat­ne do mojej sytu­acji. Bo pro­sić o zwol­nie­nie, to jest co inne­go niż dymi­sja, któ­ra ma raczej nega­tyw­ne zabar­wie­nie. Czę­sto rozu­mie się ją, że ktoś nie spra­wo­wał dobrze funk­cji i został zdy­mi­sjo­no­wa­ny, odwo­ła­ny. Nato­miast czy nie żału­ję, że pro­si­łem Ojca św. o zwol­nie­nie z dotych­cza­so­wej posłu­gi ordy­na­riu­sza? W tam­tym momen­cie uwa­ża­łem, że to jest bar­dzo słusz­ne, tym bar­dziej, że powie­dzia­no mi, że co naj­mniej rok jest potrzeb­ny na wyj­ście z cho­ro­by. Dla­te­go zro­zu­mia­łem, że w imię odpo­wie­dzial­no­ści muszę oddać te obo­wiąz­ki. Nato­miast gdy­bym wie­dział, że Pan Bóg mnie tak prze­pro­wa­dzi przez cho­ro­bę i wró­ci siły, to mógł­bym zro­bić tu jesz­cze jakąś popraw­kę ale uwa­żam, że wszyst­ko się dzie­je z wolą Bożą, dla­te­go uzna­ję, że dobrze zrobiłem.

20. Jak Biskup spę­dza wol­ny czas? 

Ja nie umiem trwać w bez­ro­bo­ciu, czy­tam, odwie­dzam miej­sca, ludzi, dużo spa­ce­ru­ję. Piszę i przy­go­to­wu­ję nowe rzeczy.

21. Gdy­by Biskup nie został kapła­nem, to kim mógł­by być? 

Może grał­by Biskup w orkie­strze fil­har­mo­nicz­nej? J Może był­bym archi­tek­tem a może muzy­kiem Jako uczeń byłem kie­dyś pro­szo­ny do zagra­nia kon­cer­tu w fil­har­mo­nii wał­brzy­skiej. Może był­bym pra­cow­ni­kiem insty­tu­cji zaj­mu­ją­cej się sztu­ką, albo kimś zatro­ska­nym o nie­peł­no­spraw­nych, cho­rych w jakiejś insty­tu­cji. W każ­dym razie jestem oso­bą wraż­li­wą na dru­gie­go czło­wie­ka, a nie nasta­wio­ny na jakieś kolek­cjo­no­wa­nie znacz­ków, czy innych przed­mio­tów. Chciał­bym zawsze sta­wiać oso­by przed rzeczami.

A teraz przej­dzie­my do II czę­ści rozmowy 

Tu zaj­mie­my się ana­li­zą ducho­wą poprzez pry­zmat cho­ro­by, któ­ra zde­cy­do­wa­ła o tym, że Biskup przed­wcze­śnie popro­sił Papie­ża o zwolnienie.. 

1. Jak przy­jął Biskup wia­do­mość o cięż­kiej chorobie? 

Bo chy­ba taka była dia­gno­za. Ze spo­ko­jem. Pró­bo­wa­łem się leczyć pra­cu­jąc, a w pew­nym momen­cie pod­ją­łem decy­zję rady­kal­ną: muszę posłu­chać leka­rzy, bo oni mi mówią, że trze­ba ode­rwać się od pra­cy, zmie­nić styl życia i pod­jąć kon­kret­ne lecze­nie, sku­pić uwa­gę na cho­ro­bie i spo­so­bie jej wyle­cze­nia. Jeśli tego nie będzie to nie moż­na ocze­ki­wać, że coś się zmie­ni, będzie gorzej – ape­lo­wa­li lekarze.

2. W para­fiach ludzie modli­li się o zdro­wie Bisku­pa, czy była odczu­wal­na ta więź modlitewna? 

Bar­dzo moc­no. Byłem tym mile zasko­czo­ny. Ta modli­twa w zasa­dzie mnie uzdro­wi­ła. Kapła­ni, sio­stry zakon­ne, ludzie świec­cy. Sły­sza­łem w radiu, czy­ta­łem w cza­so­pi­smach że ludzie modlą się za mnie. Dzien­nie przez trzy mie­sią­ce było odpra­wia­nych 50 Mszy św. w mojej inten­cji. Ja się musia­łem w pew­nym momen­cie zwró­cić do mediów z proś­bą, żeby innych wziąć na wokan­dę i ich oma­dlać moc­no i gło­śniej, a mnie włą­czyć do cho­rych i modlić się bar­dziej ano­ni­mo­wo. Pomy­śla­łem, że nie mogę sobie zagar­nąć tych wszyst­kich modlitw, bo to by było niesprawiedliwe.

3. Czy trze­ba modlić się o swo­je zdrowie? 

Czy może chrze­ści­ja­nin powi­nien po pro­stu odda­wać się opie­ce Bożej i o nic nie pro­sić bo Pan Bóg wie naj­le­piej cze­go czło­wie­ko­wi potrze­ba. Nie mam wąt­pli­wo­ści, że trze­ba się modlić o to, żeby się zacho­wy­wać jak oso­ba wie­rzą­ca w tej sytu­acji. Nie musi to być proś­ba o swo­je zdro­wie, tyl­ko proś­ba: niech się speł­ni wola Boża w sto­sun­ku do mnie, albo Panie Boże jeśli jestem potrzeb­ny, to spraw żebym mógł dalej słu­żyć jako czło­wiek pełen sił.

4. Biskup był przez wie­le lat prze­wod­ni­czą­cym zespo­łu Kon­fe­ren­cji Epi­sko­pa­tu ds. Służ­by Zdro­wia i Cho­rych czy w obli­czu wła­snej cho­ro­by te doświad­cze­nia były pomoc­ne w docho­dze­niu do wła­sne­go zdrowia? 

W dal­szym cią­gu jestem prze­wod­ni­czą­cym zespo­łu Kon­fe­ren­cji Epi­sko­pa­tu Pol­ski ds. Służ­by Zdro­wia i Cho­rych oraz jestem człon­kiem Papie­skiej Rady ds. Służ­by Zdro­wia i Cho­rych, myślę, że to też mi poma­ga­ło. Sam prze­wod­ni­czą­cy Papie­skiej Rady ds. Cho­rych i Dusz­pa­ster­stwa Służ­by Zdro­wia abp Zyg­munt Zimow­ski zacho­ro­wał bar­dzo poważ­nie i już dziś wie­my, że go Bóg odwo­łał do wiecz­no­ści. Ojciec św. mówił do nas dwóch: co to się sta­ło, że na Pola­ków przy­szła taka sytu­acja. My powie­dzie­li­śmy wte­dy, że wła­śnie przy­je­cha­li­śmy do Rzy­mu, aby dowie­dzieć co się dzie­je, dla­cze­go tak jest. Ojciec św. się uśmiech­nął. Na pew­no kon­takt z pra­cow­ni­ka­mi Służ­by Zdro­wia i Papie­ską Radą zaj­mu­ją­cą się cho­ry­mi i Służ­bą Zdro­wia utwier­dził mnie w prze­ko­na­niu, że aby odzy­skać zdro­wie nale­ży uru­cho­mić te dwie płasz­czy­zny nad­przy­ro­dzo­ną i kom­pe­ten­cje medycz­ne leka­rzy. Nie mia­łem trud­no­ści aby pod­jąć decy­zje i być posłusz­nym wymo­gom pły­ną­cym od Służ­by Zdro­wia i Kościoła.

5. Prze­by­wał Biskup w wie­lu pla­ców­kach pomo­co­wych, czy któ­reś z nich wywar­ły na Bisku­pie jakieś szcze­gól­ne wrażenie? 

Czy miał­by Biskup jakieś pro­po­zy­cje zmian w ich pro­wa­dze­niu? Rze­czy­wi­ście odwie­dzi­łem wie­le pla­có­wek słu­żą­cych cho­rym. Bał­bym się wska­zy­wać te naj­lep­sze i te, któ­re są mniej wypo­sa­żo­ne i skrom­ne w moż­li­wo­ści. Tym co decy­du­je o war­to­ści ośrod­ka jest czło­wiek. Jeśli opie­ku­ją­cy się cho­ry­mi oka­zu­je im miłość to na pew­no znaj­dą się spo­so­by, aby każ­dy z potrze­bu­ją­cych zna­lazł wła­ści­we miej­sce dla lecze­nia swo­jej cho­ro­by. Ostat­nio odwie­dzi­łem Ośro­dek dla Osób Nie­peł­no­spraw­nych i Star­szych w Gło­go­wie. Pro­wa­dzi go Wspól­no­ta Cichych Pra­cow­ni­ków Krzy­ża. Ci, któ­rzy tam się zna­leź­li na reha­bi­li­ta­cji pre­zen­to­wa­li się jako ludzie szczę­śli­wi, zadowoleni.

6. Czy nale­ży się uża­lać nad oso­ba­mi nie­peł­no­spraw­ny­mi i współ­czuć im? 

Czy powin­no się ich trak­to­wać jak każ­de­go prze­cięt­ne­go cza­sem cho­re­go, cza­sem zdro­we­go czło­wie­ka? Nie ma wąt­pli­wo­ści, że powin­no się trak­to­wać nor­mal­nie z sza­cun­kiem, part­ner­sko, z uwzględ­nie­niem moż­li­wo­ści fizycz­nych i psy­chicz­nych dane­go czło­wie­ka. Nie moż­na rów­nież do nich sto­so­wać nad­zwy­czaj­no­ści i trak­to­wać ich jako nie­ma­ją­cych swo­ich obo­wiąz­ków. Widzia­łem nie­peł­no­spraw­nych w Lour­des, któ­rzy poma­ga­li innym nie­peł­no­spraw­nym. To było nie­zwy­kłe i pięk­ne dla mnie. Nie­daw­no ogło­szo­ny bło­go­sła­wio­nym Luigi Nova­re­se uczył tego, że naj­więk­szym darem nie­peł­no­spraw­ne­go jest poma­gać dru­gie­mu a nie cze­kać, że mi ktoś pomoże.

7. Mimo przej­ścia na eme­ry­tu­rę nadal Biskup jest bar­dzo zaję­ty. Nad czym Biskup pracuje? 

Jestem dopie­ro nie­ca­ły rok w tej nowej rze­czy­wi­sto­ści ale mam dużo zamó­wień na sym­po­zja, kon­fe­ren­cje. Pro­szą mnie aby pro­wa­dzić reko­lek­cje dla księ­ży, wykła­dy. Mam wie­le mate­ria­łów do publi­ka­cji, któ­re trze­ba upo­rząd­ko­wać. Muszę to robić roz­trop­nie. Na razie zatrzy­mu­ję się przy spra­wach bie­żą­cych. W listo­pa­dzie 11 i 12 tego dnia mie­sią­ca odby­wać się będzie mię­dzy­na­ro­do­wa kon­fe­ren­cja w Waty­ka­nie, w któ­rej będę uczest­ni­czył. Do tego waż­ne­go wyda­rze­nia też muszę się przy­go­to­wać. Jeż­dżę też na para­fie, bierz­mu­ję, prze­wod­ni­czę róż­nym uroczystościom.

8. Jaką myśl prze­ka­że Biskup oso­bom nie­peł­no­spraw­nym na zakoń­cze­nie naszej roz­mo­wy, bo ten wywiad uka­że się wła­śnie w cza­so­pi­śmie dla nie­peł­no­spraw­nych „Tu i Teraz”, któ­re wyda­wa­ne jest na tere­nie byłej die­ce­zji Biskupa. 

Chcę im podzię­ko­wać, że o mnie pamię­ta­ją i mile wspo­mi­na­ją, że wie­lu z nich się modli żebym był w peł­ni sił. Chcę powie­dzieć, że nie­peł­no­spraw­ni mają swo­je miej­sce w spo­łe­czeń­stwie i wno­szą swój wkład w życie spo­łecz­ne. Patrzę na uczest­ni­ków para­olim­pia­dy w Rio de Jane­iro, zdo­by­li wię­cej meda­li ani­że­li ich rówie­śni­cy w olim­pia­dzie. Nie­któ­rzy nawet osią­gnę­li lep­sze wyni­ki niż ci z olim­pia­dy, z tej samej dys­cy­pli­ny. Świad­czy to o tym, że mają duże moż­li­wo­ści, by pro­wa­dzić dia­log ze świa­tem. Ich życie ma sens. Jest dla nas wszyst­kich wyzwa­niem, aby­śmy swo­je życie umie­li wła­ści­wie prze­żyć i spo­żyt­ko­wać. Nie­peł­no­spraw­ni: są mi bar­dzo bli­scy, zawsze czu­ję się wśród nich jak w rodzi­nie. Niech im się dobrze wie­dzie. Szcze­gól­ne podzię­ko­wa­nia chciał­bym zło­żyć Panu Sta­ni­sła­wo­wi Szu­ber­to­wi dłu­go­let­nie­mu — Pre­ze­so­wi Kar­ko­no­skie­go Sej­mi­ku Osób Nie­peł­no­spraw­nych, z któ­rym wie­lo­krot­nie się spo­ty­ka­łem i mia­łem moż­li­wość zaob­ser­wo­wa­nia, że dużo się na tym tere­nie dzia­ło i dzie­je. Posia­da on dar gro­ma­dze­nia nie tyl­ko osób nie­peł­no­spraw­nych ale tak­że tych, któ­rzy mogą pomóc nie­peł­no­spraw­nym. Są wśród nich przed­sta­wi­cie­le mia­sta, róż­nych insty­tu­cji, orga­ni­za­cji, i wie­lu nie­zrze­szo­nych przy­ja­ciół.
Na całą przy­szłość życzę każ­dej oso­bie nie­peł­no­spraw­nej Szczęść Boże.
Dołą­czam rów­nież ser­decz­ne pozdro­wie­nia dla tych, któ­rzy towa­rzy­szą nie­peł­no­spraw­nym. Niech doświad­cza­ją na co dzień rado­ści, dobra i wdzięczności.

Dzię­ku­ję ser­decz­nie Jego Eks­ce­len­cji za rozmowę 

Wan­da Milewska

Bp Ste­fan Reg­munt ur. się 20 czerw­ca 1951 r. w Kra­snym­sta­wie. Jest absol­wen­tem Stu­diów teo­lo­gicz­nych dok­to­rem nauk huma­ni­stycz­nych w zakre­sie psy­cho­lo­gii, był bisku­pem pomoc­ni­czym legnic­kim w latach 1995–2007, bisku­pem die­ce­zjal­nym zie­lo­no­gór­sko-gorzow­skim w latach 2008–2015, od 2015 jest bisku­pem senio­rem die­ce­zji zielonogórsko-gorzowskiej.