W zeszłym roku, we wrześniu podczas wspólnego wyjazdu do Złotoryi, aby zaprezentować w szkole średniej język esperanto powstał pomysł rekomendowania esperanta w różnych krajach poprzez program, który będzie prezentowany przez obcokrajowców tylko w języku esperanto z tłumaczeniem na lokalny język. Chcieliśmy pokazać, że zwiedzając różne kraje i poznając ich kulturę, historię i ludzi wystarczy znać tylko esperanto.
Po kilkumiesięcznych przygotowaniach, przezwyciężeniu wielu trudności, w tym roku zaczęliśmy realizować nasz program. Rozpoczął się on w Polsce, 4 czerwca, a zakończył 12 czerwca. Pierwszym etapem był Herzberg am Harz la Esperanto-Urbo, (miasto języka esperanto) w Niemczech, a drugim etapem było miasto Fleury-les-Aubrais we Francji. Przygotowaliśmy bogaty program z muzyką, tańcami i prelekcją o Dolnym Śląsku — południowo-zachodnim regionie Polski — a zwłaszcza o jego stolicy, Wrocławiu, a także o polskich potrawach.
Z tego powodu uczestnicy, którzy jeszcze nie znali języka esperanto, intensywnie uczyli się go i starali się przygotować odpowiedni program sceniczno-artystyczny. Ideą naszego tournée było nie tylko ściągnięcie miejscowych esperantystów, ponieważ nie chodziło o typowe spotkanie z esperantystami, ale przede wszystkim o rozpowszechnienie informacji o esperancie wśród szerokiej publiczności poprzez praktyczne użycie: uwidocznić i usłyszeć esperanto, a więc udowodnić nieesparantystom, że nasz międzynarodowy język rzeczywiście funkcjonuje. Znając go, łatwo porozumiewamy się z ludźmi z różnych krajów, bez znajomości ich języka. Podróżująca grupa była zróżnicowana wiekowo (młodzież, dorośli i seniorzy) i składała się z osób mieszkających w Lubinie, Wrocławiu i Górze (dolnośląskie miasta, w których aktywnie działają esperantyści). Organizatorowi, Europejskiemu Centrum Edukacji Międzykulturowej udało się uzyskać finansowe wsparcie od Departamentu Prezydenta Wrocławia — Biura Współpracy z Zagranicą, Zarządu Fundacji KGHM Polska Miedź oraz francuskich esperantystów.
Jako pierwszy etap wybraliśmy Herzberg, ponieważ nie udało nam się przygotować naszego pobytu i przedstawić naszego programu w innym niemieckim mieście. Jednak ten wybór okazał się doskonały, chociaż odległość między Herzbergiem a Fleury-les-Aubrais była bardzo duża. Nasz program zaprezentowaliśmy w dużym salonie pięknego hotelu „Zum Pass” w Herzberg-Sieber, gdzie również mieszkaliśmy. Nasze przybycie do Herzberga było praktycznie uzgadniane w ostatniej chwili z lokalnymi esperantystami, a więc nie było wiele czasu na przygotowanie reklamy regionu, lecz mimo to sala była pełna. Zapełnili ją głównie przyjaciele Małgosi Komarnickiej, która spędziła w Herzbergu 10 miesięcy w ramach Asystentury Grundtviga 10 lat temu. Przyjaciele zaprosili swoje rodziny, znajomych i sąsiadów do obejrzenia polskiego programu w języku esperanto, z tłumaczeniem na język niemiecki. Przedstawiciele lokalnych esperantystów, Peter Zilvar i Zsófia Kóródy, zaprosili burmistrza Herzberga, pana Lutza Petersa, który bawił się do końca programu. Publiczność podziwiała tańce cheerleaderek-seniorek z grupy tanecznej „Gracje”, mistrzowską grę na gitarze i śpiew po polsku i w języku esperanto niewidomego Wojtka Ławnikowicza oraz młodzież z Góry, która zaledwie w ciągu miesiąca utworzyła grupę muzyczną „Na-Raz” i nauczyła się wielu piosenek w języku esperanto. Dzięki prelekcji Małgosi Komarnickiej, wiele osób zdecydowało się odwiedzić Dolny Śląsk i jego stolicę — Wrocław. Publiczność miała również okazję podziwiać różne rękodzieła (piękną i elegancką galanterię, koszyki, biżuterię i in.), które Bożena Zajączkowska wykonała ze zużytego papieru, plastikowych butelek i roślin. Pod koniec programu publiczność była częstowana typowo polskimi potrawami, których przygotowaniem zajęli się Ryszard Komarnicki i Teresa Sybilak, i zaproszona do wspólnego tańca i śpiewu.
Nasze tournée rozpoczęło się w przyjaznej esperanckiej atmosferze i dobrej prezentacji polskiego regionu poprzez esperanto. Do Francji przybyliśmy wieczorem 6. czerwca. Zostaliśmy pięknie powitani przez przedstawicieli władz miejskich w ratuszu, ale niestety zaraz pojawiły się problemy związane z brakiem osób u których mieliśmy nocować. Rozlokowanie nas u osób znalezionych w ostatniej chwili, ale chętnych nas gościć spowodowało dalsze trudności bo mieszkaliśmy w miejscach bardzo odległych jeden od drugiego a nasi gospodarze nie znali języka esperanto. Następnego dnia lokalni esperantyści nie przybyli na czas do miejskiej biblioteki, aby pomóc nam w przygotowaniu prezentacji naszego programu. Mimo to odnieśliśmy sukces. Małgosia przedstawiła slajdy o Wrocławiu i Dolnym Śląsku z biegłym tłumaczeniem Feliksa Wandervogla. Lokalna społeczność była naprawdę zainteresowana prezentacją naszego regionu. Swój artyzm zaprezentowały również tancerki i grupa muzyczna a Wojtek zachwycił słuchaczy swoim profesjonalnym wykonaniem piosenek. Bożena tym razem zaprezentowała obrazy z zasuszonych fragmentów roślin, zwanych po polsku „liściakami”. Publiczność dzięki Ryszardowi i Teresie była częstowana polskim jedzeniem. Na końcu francuska publiczność i Polacy wspólnie tańczyli i bawili się. Później, niestety, pojawił się inny problem: zarząd miasta trochę „przeoczył” naszą wizytę. Podczas sobotniego festynu w miejskim parku, musieliśmy ostro walczyć do ostatniej chwili, aby nasi muzycy i tancerki mogli zaprezentować swój program „tylko przez kilka minut”. Dlatego publiczność nie mogła posłuchać pięknego głosu naszego Wojtka, bo po prostu jakiś nieokreślony organizator nie zgodził się wpisać go na swoją listę. Te trudności nie muszą jednak powodować myślenia, że nasz program poniósł fiasko. Wręcz przeciwnie, zespół taneczny „Gracje” i grupa muzyczna „Na-Raz”, nawet podczas swoich kilku minut, zadziwiła publiczność. Te minuty były tak ważne, bo miały ogromny wpływ na wrażenia przebywającej w parku publiczności, która zaczęła wesoło się bawić, tańczyć, a nawet próbować śpiewać refren, czego nie robiła podczas innych występów. Chociaż również pogoda nie sprzyjała nam podczas sobotniego święta w parku, Bożena znalazła przy swoim stoisku zwolenników roślin i recyklingu — dzieci i ich rodziców. Oprócz tego nie zapomnieliśmy o polskiej kuchni, ponieważ polskie słodycze, kiełbaski i polska zupa — żurek wszędzie smakowała publiczności!
Ze względu na deszczową pogodę, w niedzielę w parku nie odbył się muzyczny festyn. Jednak my spotkaliśmy się w ratuszu z panią burmistrz miasta Fleury-les-Aubrais. Pani burmistrz podziękowała nam za przybycie i piękny program a przedstawiciel Europejskiego Centrum Edukacji Międzykulturowej podziękował za niezwykłą gościnność francuskich rodzin, które nie znając języka esperanto starały się stworzyć naprawdę przyjazną atmosferę. Wojtek zadbał o muzyczną oprawę tego spotkania śpiewając esperanckie piosenki. Najpiękniejsze i niezapomniane chwile miały miejsce podczas wizyty w szkole podstawowej, w której Bożena zajmowała się dziećmi i pokazywała im jak tworzyć dzieła sztuki z zasuszonych roślin. Wojtek grał na gitarze a Małgosia, Teresa, Ryszard, Jola i tłumacz Feliks pomagali Bożenie. Wielu uczestników tych warsztatów naprawdę zainteresowało się tą sztuką i na pewno będą ją kontynuować. Ponieważ wszystkie dzieci nie mogły jednocześnie uczestniczyć w warsztatach, inna grupa tańczyła z naszym zespołem „Na-Raz” i grupą taneczną „Gracje”.
Piękny dzień, piękna atmosfera dzięki serdecznemu udziałowi dyrekcji szkoły, nauczycielek i … kucharek, które przygotowały dla nas obiad. Na nasze podziękowanie zasługuje również grupa polskiego pochodzenia z Orleanu „LoireVistule”, która oprowadzała nas po średniowiecznej dzielnicy swojego miasta i zapewniła nam tłumaczkę, która podczas zwiedzania wspaniałych zamków w Blois i w Chambord kompetentnie tłumaczyła z języka francuskiego na język polski. Podczas pożegnalnego wieczoru w zamku „La Brossette”, przy pysznym jedzeniu i śpiewach grupy muzycznej „Na-Raz” i Wojtka, długo bawiliśmy się, wspominając tylko pozytywne momenty naszego pobytu.
Pięknie podziękowaliśmy wszystkim (11. osobom), którzy byli zaangażowani w przygotowanie naszego przyjazdu i pobytu, wręczając cenne upominki. Wróciliśmy do domu z nowymi doświadczeniami i przyjaźniami, a także z poczuciem własnej wartości jako organizatorzy naszych dużych przedsięwzięć, przy których pracuje tylko kilka osób …
Małgosia Komarnicka
Feliks Wandervogel
Czerwiec 2019