Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

 

labrador przewodnik4Zapraszamy do lektury czwartej, ostatniej z serii artykułów Pana Jerzego Ogonowskiego, w którym autor dzieli się uwagami i  doświadczeniem na temat psów przewodników. Są to przemyślenia i obserwacje niekiedy odbiegające od rygorów zalecanych przez treserów. 

część 1      część 2      część 3

*4*

W podsumowaniu tych refleksji należałoby stwierdzić, że popularność korzystania z psa przewodnika (ostatnio zwanego asystującym), jest w Polsce dość słaba. Zdarza mi się od czasu do czasu tłumaczyć przy umowach notarialnych, w których strony to osoby z zagranicy. Kiedy uprzedzam, że będę z psem, na ogół Francuz czy Belg albo Szwajcar odpowiada, że wszystko jasne, bo u nich takich ludzi z psami przewodnikami jest pełno.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

labrador przewodnik4Zapraszamy do lektury trzeciej, z czterech części artykuły Pana Jerzego Ogonowskiego, w którym autor dzieli się uwagami i  doświadczeniem na temat psów przewodników. Są to przemyślenia i obserwacje niekiedy odbiegające od rygorów zalecanych przez treserów. 

część 1      część 2

*3*

Pies żyje, niestety o wiele krócej od nas. Ponadto ma różne okresy w życiu, aż w końcu nadchodzi czas starości, a wtedy jego przydatność jest mniejsza, za to – tracąc poczucie bezpieczeństwa – jest jeszcze bardziej uzależniony psychicznie od swego pana, którego nie chce odstępować często na krok. O ile mi wiadomo, w Anglii – kraju wielkich psiarzy – istnieją specjalne jednostki opiekuńcze, które takie psy przejmują. Ale ich właściciele przyznają, że taki pies zwykle żyje raczej krótko. Luks, o którym wspomniałem na początku, najbardziej przeżywał to, że ciągle ktoś go gdzieś przenosił, zmieniał mu siedzibę i otoczenie…

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

labrador przewodnik4Zapraszamy do lektury drugiej części artykuły Pana Jerzego Ogonowskiego, w którym autor dzieli się uwagami i  doświadczeniem na temat psów przewodników. Są to przemyślenia i obserwacje niekiedy odbiegające od rygorów zalecanych przez treserów. 

część 1

*2*

W pierwszym roku naszej współpracy Diana wzięła ze mą udział w Festiwalu Chopinowskim w Dusznikach. Mieliśmy dostawione swoje krzesło w takim miejscu, żeby pies traktował to jako własne i jednocześnie miał stosowną przestrzeń, gdzie mógłby leżeć. Diana była pupilkiem wszystkich melomanów, zgodnie z umową z obsługą festiwalu wchodziliśmy na salę ostatni, a wychodzili pierwsi. A jak mi doniesiono, w jednej transmisji radiowej z Festiwalu zapowiedziano, że już weszła suczka Diana, zatem koncert zaraz się rozpocznie. Podobnie było w restauracjach, gdzie spożywałem posiłki. I tak samo jest przez cały czas w przychodni lekarskiej. Personel medyczny nie tylko nie sprzeciwia się przychodzeniu z psem, lecz przeciwnie, lekarze domagają się, żebyśmy – to znaczy moja żona i ja – przychodzili zawsze z pieskiem, bo oni wtedy są spokojniejsi, że nie spadniemy ze schodów ani nic złego nam się nie stanie.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Zapraszamy do lektury recenzji książki Bogusława Jasińskiego.

boguslawJasinskiBogusław Jasiński – filozof, autor kilkunastu książek z zakresy filozofii i estetyki. Członek wielu stowarzyszeń naukowych i artystycznych w kraju i zagranicą. Laureat nagrody ministerialnej I - go stopnia im. Stanisława Wyspiańskiego. Życie swoje związał z górami.

Po drugiej stronie wiersza i Nie napisany wiersz to kolejne najnowsze książki poetyckie tego autora. I nie da się ich rozdzielić, są powiązane myślowo. W pierwszej książce znajdują się poematy, druga to zbiór czterdziestu ośmiu wierszy. Autor powraca w nich do dzieciństwa, czasu dorastania, pierwszych fascynacji. Ujmując rzecz bardziej obrazowo:

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

labrador przewodnik2bW niniejszym artykule pragnę w kilku odcinkach podzielić się uwagami i  doświadczeniem na temat psów przewodników.Będą to przemyślenia i obserwacje niekiedy odbiegające od rygorów zalecanych przez treserów. Podstawą i punktem wyjścia bowiem jest dla mnie fakt, że pies przewodnik, niezależnie od tego, że nam służy, jest istotą żywą, toteż jako istota żywa winien być traktowany, z zachowaniem - rzecz jasna –wszelkich proporcji i bez straty dla celu, jakiemu ma służyć. Aby lepiej Czytelnik mógł zrozumieć moją postawę, kilka zdań historii - Jerzy Ogonowski

*1*

Otóż tak się w mojej rodzinie złożyło, że wielokrotnie ratowaliśmy psy z opresji, wydobywając je z rąk oprawców. W dzieciństwie ojciec mój wykupił za olbrzymią jak na owe czasy cenę 150 zł kundelka, który był zamykany w piwnicy, dręczony i głodzony, a który przybiegał do nas, gdy tylko udało mu się uciec. A kiedy ponad 20 lat temu uznałem, że charakter mojej pracy tłumacza stale siedzącego przy komputerze wymaga, aby coś zmuszało mnie do regularnych spacerów, przejąłem psa od koleżanki, która chciała wydobyć labradora, również męczonego i dręczonego, spodziewając się, że u nas psu będzie dobrze. Pies był rzeczywiście zadręczony, jadł tylko ukradkiem i zaraz uciekał, kiedy ktoś się pojawił w pobliżu. Kulił się, gdy wyciągaliśmy do niego rękę. Po pewnych staraniach osiągnęliśmy tyle, że zaakceptował domowników, ale innych ludzi traktował do końca jako zło konieczne.Przy pomocy mądrego weterynarza doprowadziliśmy go w końcu do dobrego stanu zdrowia i żył 12 lat, chociaż dawano mu najwyżej 3-4.Używając terminologii technicznej, można by go nazwać półprzewodnikiem, a więc tranzystorem.